piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 6

Kiedy się odwróciłam ujrzałam wysokiego blondyna.

- Może przejdziemy się dzisiaj gdzieś?
- Bardzo chętnie,ale... - Nie pozwolił mi dokończyć.
- Pokaże Ci miasto.
- Przepraszam, ale już jestem umówiona z Louis'em. - lekko się uśmiechnęłam. - Może następnym razem.
- No cóż... spóźniłem się. - powiedział i zrezygnowany wycofał się.

Chwyciłam za klamkę od drzwi i wyszłam.Ruszyłam w kierunku mojej przyszłej szkoły.Po drodze zorientowałam się ,że zapomniałam o moim podaniu.Mruknęłam coś pod nosem i szybko wróciłam się po potrzebną rzecz.Po chwili znajdowałam się już w szkole.Była dość przestronna,różnokolorowe kwiaty były poustawiane na dużych parapetach.Po lewej stronie znajdował się gabinet dyrektora wraz z sekretariatem.Po drodze minęłam dużo osób,które wydawały się bardzo sympatyczne ,ale pozory mogą mylić.Wchodząc do sekretariatu powitała mnie niziutka blondynka.

- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry! - podniosła głowę i uradowana podała mi rękę ,którą od razu uścisnęłam. - Co Cię do mnie sprowadza?
- Chciałabym złożyć podanie.
- Hmmm...Przykro mi ,ale wszystkie miejsca są już zajęte.
- Nie da się czegoś zrobić? - posmutniałam - bardzo zależy mi na nauce w tej szkole.
- Musiałabym porozmawiać z panem Dyrektorem,ale niestety dzisiaj go nie ma.Może daj mi podanie i numer telefonu.Zadzwonię do Ciebie kiedy czegoś się dowiem,dobrze?

Zgodziłam się.Podałam sekretarce potrzebne informację i ruszyłam w kierunku domu Andy'iego. Mama była w domu,przygotowywała właśnie obiad.Nie chciałam jej przeszkadzać,więc poszłam do swojego pokoju.Przebrałam się w wygodne ciuchy i zmyłam lekki makijaż.Po chwili przyszła do mnie Amelka. Kompletnie zapomniałam! Miałam iść z nią na zakupy. Dziewczynka była zawiedziona,a ja nie chciałam jej rozczarować.Szybko doprowadziłam się do poprzedniego stanu.Uczesałam siostrę w wysokiego kucyka i wyszłyśmy.

- Cześć! - przede mną stanął Louis. - Podwieźć was gdzieś?
- Nie trzeba,przejdziemy się kawałek. - odmówiłam.
- Ale ja wolę jechać autem! - wydarła się Amelka.
- No widzisz... - uśmiechnął się brunet.
- No okej... - uległam.

Ogólnie,to całą drogę jechaliśmy w ciszy.W tle grała tylko płyta Hanny Montany,którą moja mała siostrzyczka uwielbia.Nagle Louis zaczął temat o wieczornym spacerze.

- Gdzie byś chciała pójść ?
- Louis,nie znam miasta.Nie wiem co tutaj jest. - uśmiechnęłam się.
- MOJA SIOSTRA IDZIE Z LOUIS'EM NA RANDKĘ!! - Wyrwała się Amelka.

Chwyciłam się za głowę. Pomyślałam tylko ' O NIE '.Nie wiem dlaczego,ale przeglądając się w bocznym lusterku auta zauważyłam lekkie rumieńce na moich policzkach.Dotarliśmy na miejsce.Amelka szybko wyleciała z auta.

- Idziesz z nami? - zapytałam Louis'a.
- Nie chce przeszkadzać. - odgarnął grzywkę z czoła. - spotkamy się wieczorem.

Ruszyłyśmy w kierunku centrum handlowego.Dziewczynka znalazła dla siebie śliczną ,purpurową sukienkę, różnokolorowe bluzki i fioletową spódniczkę,natomiast ja upatrzyłam dla siebie tylko brązowy sweterek i zwykłe czarne leginsy.Po zakupach poszłyśmy na gorącą czekoladę.Moja towarzyszka opowiadała mi o planach na przyszłość,chce zostać aktorką.Przyznam jest bardzo utalentowana w tym kierunku i chcę jej pomóc spełnić marzenia.Po wypiciu ciepłego napoju złapałyśmy jedną z londyńskich taksówek,które w mgnieniu oka zawiozła nas pod wskazany adres.Amelka po wejściu do domu stanęła na środku pokoju i zaczęła prezentować swoje nowe ciuchy.Rozweseliła wszystkich , podbiegła do mnie i bardzo mi za nie podziękowała w postaci mocnego uścisku.Po godzinie byłam już na spacerze z Louis'em. Chłopak nie chciał powiedzieć dokąd idziemy.Szliśmy oświetloną wysokimi lampami ,betonową uliczką.Panowała przygnębiająca cisza,ale już po chwili słychać było nasz donośny śmiech. Tomlinson jest na prawdę fajnym chłopakiem i mam nadzieję ,że bardzo się zaprzyjaźnimy. Powoli dochodziliśmy na miejsce, chłopak zakrył mi oczy,a po chwili znajdowałam się w środku przepięknego lasku z małym jeziorkiem na środku.