piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 6

Kiedy się odwróciłam ujrzałam wysokiego blondyna.

- Może przejdziemy się dzisiaj gdzieś?
- Bardzo chętnie,ale... - Nie pozwolił mi dokończyć.
- Pokaże Ci miasto.
- Przepraszam, ale już jestem umówiona z Louis'em. - lekko się uśmiechnęłam. - Może następnym razem.
- No cóż... spóźniłem się. - powiedział i zrezygnowany wycofał się.

Chwyciłam za klamkę od drzwi i wyszłam.Ruszyłam w kierunku mojej przyszłej szkoły.Po drodze zorientowałam się ,że zapomniałam o moim podaniu.Mruknęłam coś pod nosem i szybko wróciłam się po potrzebną rzecz.Po chwili znajdowałam się już w szkole.Była dość przestronna,różnokolorowe kwiaty były poustawiane na dużych parapetach.Po lewej stronie znajdował się gabinet dyrektora wraz z sekretariatem.Po drodze minęłam dużo osób,które wydawały się bardzo sympatyczne ,ale pozory mogą mylić.Wchodząc do sekretariatu powitała mnie niziutka blondynka.

- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry! - podniosła głowę i uradowana podała mi rękę ,którą od razu uścisnęłam. - Co Cię do mnie sprowadza?
- Chciałabym złożyć podanie.
- Hmmm...Przykro mi ,ale wszystkie miejsca są już zajęte.
- Nie da się czegoś zrobić? - posmutniałam - bardzo zależy mi na nauce w tej szkole.
- Musiałabym porozmawiać z panem Dyrektorem,ale niestety dzisiaj go nie ma.Może daj mi podanie i numer telefonu.Zadzwonię do Ciebie kiedy czegoś się dowiem,dobrze?

Zgodziłam się.Podałam sekretarce potrzebne informację i ruszyłam w kierunku domu Andy'iego. Mama była w domu,przygotowywała właśnie obiad.Nie chciałam jej przeszkadzać,więc poszłam do swojego pokoju.Przebrałam się w wygodne ciuchy i zmyłam lekki makijaż.Po chwili przyszła do mnie Amelka. Kompletnie zapomniałam! Miałam iść z nią na zakupy. Dziewczynka była zawiedziona,a ja nie chciałam jej rozczarować.Szybko doprowadziłam się do poprzedniego stanu.Uczesałam siostrę w wysokiego kucyka i wyszłyśmy.

- Cześć! - przede mną stanął Louis. - Podwieźć was gdzieś?
- Nie trzeba,przejdziemy się kawałek. - odmówiłam.
- Ale ja wolę jechać autem! - wydarła się Amelka.
- No widzisz... - uśmiechnął się brunet.
- No okej... - uległam.

Ogólnie,to całą drogę jechaliśmy w ciszy.W tle grała tylko płyta Hanny Montany,którą moja mała siostrzyczka uwielbia.Nagle Louis zaczął temat o wieczornym spacerze.

- Gdzie byś chciała pójść ?
- Louis,nie znam miasta.Nie wiem co tutaj jest. - uśmiechnęłam się.
- MOJA SIOSTRA IDZIE Z LOUIS'EM NA RANDKĘ!! - Wyrwała się Amelka.

Chwyciłam się za głowę. Pomyślałam tylko ' O NIE '.Nie wiem dlaczego,ale przeglądając się w bocznym lusterku auta zauważyłam lekkie rumieńce na moich policzkach.Dotarliśmy na miejsce.Amelka szybko wyleciała z auta.

- Idziesz z nami? - zapytałam Louis'a.
- Nie chce przeszkadzać. - odgarnął grzywkę z czoła. - spotkamy się wieczorem.

Ruszyłyśmy w kierunku centrum handlowego.Dziewczynka znalazła dla siebie śliczną ,purpurową sukienkę, różnokolorowe bluzki i fioletową spódniczkę,natomiast ja upatrzyłam dla siebie tylko brązowy sweterek i zwykłe czarne leginsy.Po zakupach poszłyśmy na gorącą czekoladę.Moja towarzyszka opowiadała mi o planach na przyszłość,chce zostać aktorką.Przyznam jest bardzo utalentowana w tym kierunku i chcę jej pomóc spełnić marzenia.Po wypiciu ciepłego napoju złapałyśmy jedną z londyńskich taksówek,które w mgnieniu oka zawiozła nas pod wskazany adres.Amelka po wejściu do domu stanęła na środku pokoju i zaczęła prezentować swoje nowe ciuchy.Rozweseliła wszystkich , podbiegła do mnie i bardzo mi za nie podziękowała w postaci mocnego uścisku.Po godzinie byłam już na spacerze z Louis'em. Chłopak nie chciał powiedzieć dokąd idziemy.Szliśmy oświetloną wysokimi lampami ,betonową uliczką.Panowała przygnębiająca cisza,ale już po chwili słychać było nasz donośny śmiech. Tomlinson jest na prawdę fajnym chłopakiem i mam nadzieję ,że bardzo się zaprzyjaźnimy. Powoli dochodziliśmy na miejsce, chłopak zakrył mi oczy,a po chwili znajdowałam się w środku przepięknego lasku z małym jeziorkiem na środku.

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 5

- Nie będziesz, Ed lubi poznawać nowe osóbki.- Uśmiechnął się blondyn.

            Z jednej strony bardzo miałam ochotę iść się rozerwać, ale wiem jak kończą się takie imprezy w moim przypadku, a nawet gdyby nie chciałam robić jakiegoś niepotrzebnego problemu.
- Nie. Może innym razem. – Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym wyszłam.  Było już dość ciemno, ale mimo to postanowiłam wyjść na dwór wraz z moim młodszym braciszkiem. Ubrałam go w cieplutką, granatową kurteczkę i wyszłam. Tak, po prostu. Chciałam przemyśleć jak to wszystko będzie teraz. Do jutra będę musiała podjąć decyzje do jakiej szkoły chce iść.  Jest jeden taki plus, że są tu przeróżne licea, w tym także muzyczne. Planuje się do jednego z takich wybrać. Mam taką cichą nadzieje, że mama szybko znajdzie pracę i jak najszybciej wyprowadzimy się od Andy’jego. Co jak co nie mam ochoty mieszkać z wujkiem i piątką chłopaków z rozumem trzylatków.
- Emi?- Usłyszałam słodki głosik Alex’a.-  Kupisz mi lizaka?
Taki mały, bezbronny.  Nie rozumie, że w najbliższym czasie nie zobaczy, swojego pokoju, swych przyjaciół z piaskownicy…. Lucy.  Łzy napłynęły do moich oczu, lecz szybko je otarłam i odpowiedziałam:
- Taak. Nie ma sprawy, tutaj za rogiem ponoć jest kiosk. Chodź . -  Wzięłam małego na ręce.
Kupiliśmy lizaka i wróciliśmy do domu. Chłopaków już nie było, a za to Andy z mamą wrócili.  Teraz moja rodzicielka zajmowała się rodzeństwem, a ja wykorzystując swój czas szukam w Internecie różnych szkół. Gdy jedna rzuca mi się w oczy zapisuje numer do dyrekcji na kartce, a następnie kładę się spać z powodu późnej pory. 

***

            Rano budzi  mnie pukanie do drzwi. Nie mam zamiaru jeszcze wstawać, a więc udaję, że dalej śpię. Jednak osoba przed drzwiami nie daje za wygraną i ciągle natarczywie puka. W końcu wchodzi. Widzę, Louis’a.  Chowam się szybko pod kołdrę włącznie z głową i każe mu wyjść. Jednak ten sobie z tego nie robi i siada obok mnie.
- Jak się czujesz?- Pyta.
- Mogło by być lepiej, ale jednak była bym wdzięczna gdybyś wyszedł. Jestem w samej piżamie!
- Nie przesadzaj. – Śmieje się, a ja jestem zapatrzona w jego oczy. -  Słuchaj co powiesz na jakiś mały spacer? Dzisiaj? Możemy zabrać jak chcesz Amelkę lub Alexa…. Gdybyś chciała.. – Mówi nieśmiało.
            Czy on mi proponuje randkę?! Nie, na pewno nie. To po prostu przyjacielski spacer, ale żeby mieć pewność mam zamiar zabrać Alex’a.
- Bardzo chętnie. Ale teraz wyjdź! – Rzucam chłopaka poduszką i wyganiam z pokoju, a ten posłusznie wychodzi i się śmieje.   Jak najszybciej ubieram się w turkusowe rurki ,  białą bokserkę z napisem I <3 ME oraz jasno niebieskie vansy.  Następnie nakładam na swoją buźkę delikatny makijaż i schodzę na śniadanie.  Gdy zasiadam do stołu , zostaje zasypana pytaniami co mam zamiar dzisiaj zamiar robić. Ja natomiast odpowiadam, że zaraz wybieram się do prawdopodobnie mojej nowej szkoły złożyć papiery , a potem idę z Amleką na zakupy. (obiecałam jej wcześniej. )      


Gdy zjadłam od razu wędruję do korytarza założyć cienką kurtkę i mam zamiar wychodzić kiedy słyszę męski głos.:
- Emily? 

_____________________________________________________________________________

Bardzo przepraszam, że tak dlugo nie dodawałam rozdziału... Chodzi o to, że na początek nie miałam czasu ( wiecie poprawianie ocen) a gdy już znalazłam czas i napisalam rozdział to mój kochany tata postanowił zrobić sb porządek na pulpicie i usunął to co napisałam. -.- No ale jak widzicie napisałam po raz drugi rozdział . Równierz zdaje sobię sprawę że jest mega krótki i nudny, za co bardzo przepraszam. ; *    /Alexis

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 4

*Emily* 

Odwróciłam się napięcie i wyszłam z pomieszczenia,w którym znajdowali się chłopcy.Udałam się do pokoju ,a kiedy weszłam usiadłam na łóżku.Znowu moje życie się wali.Znalazłam przyjaciółkę,której na prawdę po tym wszystkim zaufałam,a teraz ją stracę.Nowa szkoła przede mną,a mój język angielski nie jest zbytnio dopracowany.Pewnie z nikim się nie dogadam.Będę pośmiewiskiem.Po chwili ktoś zapukał do drzwi.Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać więc nieodzywając się schowałam głowę pod błękitną ,puchatą kołdrę.

 - Dlaczego zawsze mnie musi spotkać coś okropnego!? - Zapytałam sama siebie.
 - Emily,wszystko będzie dobrze. - Usłyszałam głos,który wydobywał się z ust brunecika ubranego w koszulkę w paski. 
-Nic nie będzie dobrze,rozumiesz? 
-Nie możesz tak myśleć.-przytulił mnie,ale ja szybko się od niego oderwałam.
 -Nie będę się Tobie wyzalać bo...bo Cię nie znam.Ty masz cudowne,poukładane życie,masy fanek,pieniądze,sławę.Jednym słowem wszystko.Proszę,wyjdź stąd. 
-Ale...-próbował kontynuować naszą rozmowę. 
- Żadnego "ale".Wyjdź.

 Chłopak zrezygnował i wyszedł.Kiedy użalam się nad swoim życiem jestem na prawdę nie znośna i dobrze zdaję sobie z tego sprawę. 

* 2 godziny później. * 
Byłam już w drodze do Polski.Siedziałam tuż obok chłopaka,który próbował mnie pocieszyć.Reszta zespołu została w domu.Opiekowali się moją młodszą siostrą Czułam się trochę nieswojo w towarzystwie Louis'a.Z drugiej strony siedział Andy.Przyglądał mi się.

 -Co?-zapytałam. 
-Nic...-odwrócił wzrok.- Jesteś tak podobna do taty. 

Nie rozumiem ich.Dobrze wiedzą,że jeszcze nie pogodziłam się ze śmiercią taty,a co chwilę mówią ,że był dobrym człowiekiem,że jestem do niego strasznie podobna.Pytają czy jeszcze tęsknię za nim,a ja kiedy o nim słysze mam ochotę się rozpłakać,ale dobrze to maskuje i udaję szczęśliwą.Myślałam o swoim życiu w anglii.Jak to wszystko będzie. 

***

 Wbiegłam do domu.Mama pakowała rzeczy Amelki.Chciałam się z nią przywitać,ale ona szybko rzuciła " Idź się pakuj." Dzień do bani.Sprawowałam się. Do trzech walizek wrzuciłam moje ciuchy.Jeden mały karton na zdjęcia,drugi na mniej ważne rzeczy.Byłam gotowa.Zniosłam rzeczy na dół. 
- Mogę iść pożegnać się z Natalią?-zapytałam 
-Nie mamy czasu. 
-Gdzie Wam się tak śpieszy!?-krzyknęłam-Nie mogę na 10 minut pójść pożegnać się z przyjaciółką!?-wybuchłam 
-Idź,ale wracaj szybko.-Rzucił Andy.
 Mama próbowała mnie zatrzymać,ale Andy ją uspokoił i spokojnie wyszłam.Po trzech minutach byłam już przed domem Nat.Zadzwoniłam do niej,a ona szybko wyszła na dwor.
 -Co się dzieje?-zapytała.-Miałas być przecież w Angli. 
-Widocznie mnie tam nie ma.Przeprowadzam się. 
-Gdzie?-zapytała ze spokojem.-Dwie ulice dalej?
 -Do Londynu.
 -Niezły żart,a tak serio?
 -Na serio. 
Dziewczyna rzuciła się na mnie.Uścisnęła mnie mocno. 

-Nie wyjeżdżaj.-pociągła nosem. 
-Ale ja wcale nie chce.-rozpłakałam się. 
Po chwili podjechało czarne audi,w którym siedział Andy,moja mama i Louis.Pożegnałam się i z trudem opuściłam moją przyjaciółkę.Mama przez całą drogę rozmawiała z wujkiem. 

- Trzymasz się jakoś?-zapytał chłopak siedzący obok.
 -Jakoś.Przepraszam Cię za to,że wygoniłam Cię z tego pokoju
. -Spoko,nic się nie stało. 
-Przepraszam. 

Chłopak nic nie odpowiedział,ale lekko się uśmiechnął.Kiedy wróciłam do mojego nowego domu.Chłopcy pokazali mi mój pokój.Białe ściany,dwuosobowe łóżko,balkon,wielki telewizor.Po prostu luksus na sto procent! Obok znajdowała się przesliczna łazienka,do której wchodziło się przez mój pokój.Kiedy skończyłam się rozpakowywac zeszłam na dół.Cały boyband wraz z moją siostrą siedzieli w salonie oglądając jakieś durne telenowele.Bez zastanowienia usiadłam na jednej z kanap. - Gdzie Andy? -zapytałam. - Pojechał do sklepu z Twoją mamą.-odparł Harry.-Zaraz powinni wrócić. - Okej,dzięki. Siedzieliśmy w ciszy,ale ją co jakiś czas przerywał Liam,który proponował coś do picia.Czułam się dziwnie w ich towarzystwie.Oni - sławni na cały świat , Ja - dziewczyna,na którą nikt nie zwraca uwagi, a jeśli już to jest przez niego wyśmiewana.Nie robie z siebie żadnej pokrzywdzonej dziewczynki.Mówię tak jak jest.

 - Emily,wieczorem idziemy na małe spotkanie towarzyskie..Może poszła byś z nami?
 - No co ty.Nie chce przeszkadzać. 
-Nie będziesz. Ed lubi poznawać nowe osobki.- uśmiechnął się blondyn.
__________________________
Hej,hej. :*
No więc...Kolejny rozdział.Krótki  :( pierwszy raz do Was coś piszę,a jestem w tym słaba więc rzadko będę to robić.Dziękuję za wejścia i za komentowanie rozdziałów.Bardzo nas to motywuje to dalszej pracy. :) Jest jeszcze jedna taka sprawa! Nie mała! Olcia ma dzisiaj urodziny :* No więc oficjalnie składam jej tutaj życzenia. 
***
Spełnienia marzeń,zdrowia,fajnego chłopaka,szczęścia,żebyś spotkała ten masz wspaniały jeden kierunek! Udanych urodzin,żeby ten rok był dla Ciebie lepszy! Dobrych przyjaciół,samych 6 w szkole.Po prostu wszystkiego NAJLEPSZEGO! :* HEPI BERZDEJ! <3 xxx

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 3

*Emily*

-Mogę wejść? - Nagle usłyszałam męski głos.

Od razu uderzyły we mnie myśli kto to może być, lecz bez wahania odpowiedziałam. – Proszę. -  W drzwiach ujrzałam jednego z chłopców- tego w lokach.
- Emm… Nie przeszkadzam? – Zapytał lekko zmieszany.
- Nie, siadaj.- Poklepałam miejsce na łóżku obok siebie.
- Jestem Harry tak w ogóle. – Miałam już zamiar podać mu swoje imię, ale ten mnie wyprzedził.- Tak, wiem ty jesteś Emily. Twoja siostra cały czas o tobie nadaje tam na dole.- Zaśmiał się.
- Cała Amelia. – Teatralnie pokręciłam głową.
- Jak ci się tutaj podoba? Słyszałem, że idziecie dziś na nasz Koncert.
- Tak, niestety. – Harry (dobrze pamiętam? ) spojrzał na mnie pytająco, lecz ja nie miałam ochoty tłumaczyć mu, że nie przepadam za ich zespołem. Zamiast tego powiedziałam mu najmilej jak mogłam, żeby sobie poszedł, ponieważ jestem zmęczona.   

***


Jak się okazało zasnęłam, lecz nie na długo.  Przyszła do mnie zapłakana Amelia. Przestraszyłam się i dlatego od razu wstałam na równe nogi. Wzięłam siostrę na kolana.
- Co się dzieje? Kochanie, nie płacz. – Pogłaskałam zapłakaną siostrzyczkę po głowie, przy okazji poprawiając jej rozpuszczone włoski.
B-Bo… B-bo w-wujek powiedział, że dzisiaj n-nie będzie koncertu. – Amelka zaniosła się jeszcze większym płaczem. Nigdy nie  widziałam jej w takim stanie. Nigdy.
- Ale jak to? Nie płacz. Już idziemy do wujka. – Wiedziałam, że Andy coś spieprzy.
Wzięłam Mele na ręce i zaczęłam schodzić , schodami w dół gdzie wszyscy się znajdowali. Nasz ‘kochany’ wujek akurat rozmawiał przez telefon, natomiast chłopcy odwrócili się w naszą (moją i Amelki) stronę. Louis (ulubieniec mojej siostry) podszedł od razu do nas i zabrał ode mnie ‘młodą’.
- Emily, chodź tu na chwilę.- Powiedział, któryś z chłopaków. Nie wiem , który. Nie interesowałam się nigdy wcześniej ich życiem. Podeszłam. – Uwież, że to nie Andy’jego wina.
- Usiądź.- Powiedział do mnie blondyn.
 - Nie będziesz mi mówić co mam robić! – Wybuchłam, a oni mnie wkurzali. Moja siostra zawsze marzyła żeby ich zobaczyć na scenie. A oni… No może faktycznie nie ich wina, ale mało mnie to obchodzi w tym momencie. – O co chodzi? Dlaczego dzisiejszy koncert się nie odbędzie?
- Pomału. – Powiedział Liam. (?) -  Przed 10 minutami zadzwoniła twoja mama. – Że co proszę? – I . . . Chciała powiadomić … że straciła pracę i co gorsza nie szybko znajdzie nową. Rozumiesz? To nie nasza wina.      Emily?
Nie docierało to do mnie. Skoro … Skoro moja mama straciła pracę to…
- GDZIE MY BĘDZIEMY MIESZKAĆ!?- Ocknęłam się.
- Właśnie twój wujek to ustala. Chce żebyście wszyscy zamieszkali u nas. Mamy jeszcze sporo pokoi. Będzie wam tu dobrze. – Powiedział Louis, wchodzący z nadal załzawioną, ale z małym uśmiechem na twarzy Amelką. 
- Ale… Ale ja nie chce tu mieszkać! – Zachowywałam się podobnie do mojej siostry. Po chwili jej małe rączki mnie przytuliły.
- Emm, będzie dobrze. Mogę nawet ja ci to obiecać.
- Łatwo ci mówić, jeśli będziesz tu mieć swoich idoli  i ty w ogóle cieszysz się z życia. A ja? No właśnie nigdy nie miałam więcej niż dwóch przyjaciół, z żadnym chłopakiem nie miałam szczęścia. Przepraszam, ale zraziłam się do życia. I to bardzo.
- Będzie dobrze. – Poklepał mnie po plecach… Andy? – Twoja mama przystała na moją propozycje jednak polecisz ze mnie z powrotem do polski po rzeczy.


- Ta.. Nie ma sprawy- Odpowiedziałam ledwo kontaktując. 

_________________________________________________________________________________
  HEJKA! Widzę, że moje porozsyłanie linka do bloga do was na tt troszkę pomogło, ale jednak proszę, żebyście komentowały dalej nasz blog. Tak prezentuje się rozdział 3, tak wiem już moge zacząć marudzić, że jest okropny. No trudno.   /ALEX

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 2

*Amelia*

Moja siostra szepnęła mi cicho na ucho ,że nie ma ochoty dłużej siedzieć z Naszym wujkiem.Wstała i wyszła.Chciałam pobiec za nią,ale strasznie zaciekawiło mnie to jak Andy opowiadał o pracy ze swoim boyband'em.Robiło się już trochę ciemno,a moja mama poszła zrobić coś ciepłego do picia.Siedziałam po cichu bawiąc się moją czerwoną wstążeczką,którą zawiązałam na ręce.

- Jesteś może fanką One Direction? - nagle wyrwał się Andy.
- Jestem,a czemu pytasz? - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Lepiej mała zapytaj jakiego boyband'u jestem menager'em. - uśmiechnął się.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- Na prawdę?

Nie mogłam w to uwierzyć.Zaczęłam go wypytywać o masę rzeczy,byłam tak podekscytowana jak nigdy.Chociaż nie znałam tych chłopaków bardzo ich pokochałam i stali się częścią mojego życia.Mój pokój był obwieszony ich plakatami,a ja non stop rozmawiałam o nich z moimi koleżankami.Nawet pisałam o One Direction w moim skrytym pamiętniku.Chciałam zapytać o załatwienie biletów na koncert,ale speszyłam się kiedy mama weszła do pokoju z czterema filiżankami.Dwie z herbatą,a dwie z gorącą czekoladą.Wyszłam z pokoju i ruszyłam po schodach w kierunku pokoju mojej siostry.

*Emily*


Siedziałam sobie spokojnie gadając przez skype z moją przyjaciółką.Na moim łóżku siedział Alex grając na swojej przenośnej konsoli.Mama mi go podrzuciła z tekstem "Popilnuj brata,muszę porozmawiać spokojnie z wujkiem." Alex to spokojny dzieciak,ale kiedy przychodzą goście staje się trochę uporczywy i strasznie się popisuje.Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

- Mogę wejść? - ujrzałam moją siostrę.
- Pewnie. - rzuciłam ,a potem zwróciłam się do Klaudii. - Dzisiaj już nie pogadamy
,widzimy się jutro w szkole.

Pożegnałam się i zamknęłam laptopa.Amelka siedziała obok rodzinnego gracza.

- O co chodzi? - zapytałam.
- Okazało się ,że Andy jest menager'em One Direction i...
- I ?
- Wstydzę się zapytać czy załatwi mi bilety na koncert.
- I?
- Zapytasz się za mnie? - zrobiła słodkie oczy.
- Ale to ty pojedziesz,a nie ja.Więc ty pytasz. - uśmiechnęłam się ,wstałam i chwyciłam za szczotkę do włosów.- Ale muszę Ci jakoś wynagrodzić akcję z słuchawkami,więc zapytam.

*3DNIPÓŹNIEJ*

- JEEEEJ! NIE MOGĘ UWIERZYĆ,ŻE TO JUŻ DZISIAJ! - wydarła się moja siostra ,która biegała po domowym korytarzu.
- Przestań krzyczeć! - wyszłam rozespana z pokoju.
- ALE TO JUŻ DZISIAJ!

Spojrzałam na zegarek.Powoli dochodziła 8:00 ,a o 11:00 miałam samolot do Londynu.Tak,do Londynu.Namówiłam wujka żeby załatwił Amelce bilety,a z tego wszystkiego wyszło,że ja też mam polecieć na koncert One Direction.Nie miałam najmniejszej ochoty żeby gdzieś lecieć.Spakowałam do mojego plecaka potrzebne rzeczy.Wzięłam szybką kąpiel ,a nim się obejrzałam byłam już w samolocie ,w drodze do Anglii z Amelią i Andym.Mama została w Polsce z powodu na pracę.Przez połowę drogi spałam. - jak każdy,a przez drugą połowę słuchałam muzyki,jadłam,patrzyłam za okno,czytałam książkę.Po dwóch godzinach lotu szczęśliwie zeszłam na ziemię.Szybko przeszliśmy przez bramki,a potem znowu podróż samochodem.Anglia to na prawdę cudowny kraj.Wszystkie domki obok siebie wyglądały identycznie,ale to uroki.Wielkie parki,Big Ben,cudowne mosty.Atmosfera panująca tutaj była serio fantastyczna.Zero negatywnych rzeczy - jak dla mnie.Moja siostra spała przez ten cały czas więc nie miałam z kim pogadać.Andy nie odzywał się do mnie,ale to i dobrze.Podjechaliśmy pod piękną białą willę,chciałabym w takiej zamieszkać.Obudziłam Amelkę.Skakała z radości.

- Chłopaków nie powinno być teraz w domu. - w końcu odezwał się Andy.
- Cooooo !? - zapytała zawiedziona dziewczynka.
- Spokojnie,wrócą. - uspokoił ją.
- Amelka,daj plecak. - wyrwałam się. - nie uniesiesz go.
- A Uniosę,patrz! - podniosła wielki różowy plecak po czym upadła na ziemię.

Andy szybko pomógł jej wstać,a ja podniosłam plecak.Był na prawdę ciężki.Chyba spakowała tam swoją całą szafę i 28738028 perfum ,które mama  kupuje jej co chwilę.Weszliśmy do willi.Kiedy do niej weszłam szczęka mi opadała i wydusiłam tylko " ŁAAAŁ ".

- Podoba Wam się? -zapytał wujek.
- Jest niesamowicie.
-Pokaże Wam wasze pokoje.

Najpierw zaprowadził moją siostrę ,a zaraz potem wrócił po mnie.Mój dwudniowy pokój był prześliczny.Białe ściany,wielkie łóżko,balkon.Jednym słowem - marzenie.

- Możemy pogadać ?
- Emm... No dobrze. - odparłam.
- Nie chcę gadać o czymś konkretnym,ale o Tobie.Powiedz jak sobie radzisz w szkole i takie tam.
- W szkole jest okej.Po śmierci taty zaczęłam przykładać sporą wagę do nauki.Ciągle powtarzał ,że nauka to ważna część w życiu.Zależą od niej kolejne lata po skończeniu szkoły.
- Twój tata był wspaniały.
- Wiem to,ale zobaczyłam to dopiero teraz.Chcę żeby był ze mnie dumny.Staram się pomagać mamie najbardziej jak mogę.Wiem,że wychowywanie trójki dzieci to bardzo trudne,jeszcze do tego musi tak ciężko pracować.

Nagle usłyszeliśmy krzyki z salonu.Andy powiedział krótko,że chłopcy wrócili.Uśmiechnął się do mnie pytając czy idę się przywitać.Odpowiedziałam ,że za moment przyjdę.Kiedy mężczyzna wyszedł zawiązałam sznurówkę i spojrzałam do lustra.Słychać było krzyki mojej siostry.Powoli wyszłam z pokoju.Moim oczom ukazała się piątka uroczych chłopaków.Przywitałam się z nimi po czym szybko wróciłam na swoje miejsce - do pokoju. Wyciągnęłam z plecaka laptopa ,podłączyłam moje ukochane różowe słuchawki i weszłam na facebook'a.

- Mogę wejść ? - nagle usłyszałam męski głos.





piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 1

*Emily*

- Amelia, widziałaś gdzieś moje słuchawki.?! Zaraz mam autobus do szkoły a nigdzie nie mogę jej znaleźć!
- Ostatnio widziałam jak Alex je miał!
Oczywiście w tym domu nic nie może zostać na swoim miejscu. Jak sama czegoś nie zgubisz to ci ktoś to zabierze. Minusy mienia rodzeństwa.
- Mamo! Alex znowu zwędził moje słuchawki!
‘ – Aluś zabrałeś Emi słuchawki.
  - EeE. ‘ – Słyszę rozmowę z drugiego pokoju. Chyba dzisiaj będę musiała obejść się bez moich ukochanych różowych słuchawek. No trudno. Jeszcze któreś z bachorów tego pożałuje, ale nie teraz. Ubieram bluzę , torebkę i biegnę na pierwszy dzień szkoły. Pierwsza Liceum … Boję się , ale mam nadzieje, że będzie dobrze.
- Cześć mamo! – Żegnam się i już mam zamiar wyjść kiedy ona mnie zatrzymuje.
- Dzisiaj przyjeżdża do nas Andy.
- No i co z tego.? Jak znam życie to i tak pewnie nawet nie pamięta jak ja mam na imię , a co dopiero ta dwójka. – Pokazuje na moje rodzeństwo stojące w wejściu do przedpokoju.
- Proszę cię, nie mów tak. – Widzę smutek w jej oczach.
- Takie jest moje zdanie. – Wychodzę. Słyszę jeszcze pożegnanie ze strony mojego rodzeństwa jednak mam to gdzieś. Zabrali mi moje słuchawki niech teraz mają za swoje. Tak, wiem jestem wredna, ale co ja na to poradzę. Niech już się uczą, że życie to jedno wielkie kłamstwo, że nigdy ich w nim nie spotka nic miłego. Wsiadłam do autobusu i zajmuje wolne miejsce. Długo tak naprawdę nie jadę , ponieważ nowa szkoła znajduję się zaledwie cztery przystanki dalej.  Dochodzę już do uczelni , gdy spotykam Klaudie- moją przyjaciółkę.
- Hejka. Jak tam po wakacjach.? – Pyta radosna blondynka.
-Jakoś leci. – Odpowiadam i idziemy dalej. – Pierwsze mamy zajęcia artystyczne.?
- Emmm… Tak. – Uśmiecha się do mnie. Jest to takie małe pocieszenie. Tak naprawdę cieszę się, że razem z moim rodzeństwem jesteśmy uzdolnieni artystycznie, a nie na przykład matematycznie. Tego już bym nie przeżyła. Staję wraz z przyjaciółką pod klasą i w celu wyjęcia telefonu, otwieram torbę i pierwsze co rzuca mi się w oczy to moje słuchawki. Chyba byłam za bardzo surowa dla Alka i Melki. No trudno. Jak tylko wrócę to ich przeproszę.


*Amelka*

            Ahh. Jak to miło spotkać przyjaciół po dwumiesięcznej przerwie. Druga klasa… To jest życie. Nie muszę się jeszcze uczyć tak jak Emily, ani też nie jestem tak mała jak Alex. Dzisiaj przyjdzie po mnie moja siostra, bo mamy iść razem na zakupy. Przykro mi było rano jak nas nie pożegnała, ale nie dziwię się, ponieważ naprawdę lubiła te swoje słuchawki.  Mam nadzieje, że się szybko znajdą. Jak tylko wrócę do domu to sprawdzę gdzie grają najbliższy koncert moi idole. Może uda mi się pojechać na ich koncert. Nie wiem dlaczego Emma jest tak nieprzyjaźnie nastawiona do życia. Wiadomo, są lepsze i gorsze dni, wzloty i upadki, ale no takie jest życie i nic nie poradzisz , i dlatego trzeba cieszyć się tym co się ma, bo na drugi dzień możemy to stracić… Tak jak my tatę. Dobra *potrząsnęłam głową* koniec tych rozmyślań. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę, a dla mnie oznaczający koniec lekcji. Wybiegłam z klasy najszybciej  jak tylko mogła po drodze ubierając bluzę. I byłam nieco zdziwiona kiedy przy wyjściu ujrzałam uśmiechniętą siostrę od ucha do ucha.
- Czeeeeeeść.! – Wydarłam się na całe gardło nie zwracając uwagi na innych. Jestem dzieckiem i tyle.
- Witaj mój drugoklasisto. Idziemy na zakupy.?
- Wow. Czy ty na pewno jesteś moją siostrą.? – Zapytałam słodkim głosikiem, aby zrobić jeszcze większe wrażenie. – Może tam w tej szkole , ktoś cię po prostu podmienił.?
- Niee. –Zaśmiała się. – Po prostu rano miałam zły dzień. A i przepraszam cię za te słuchawki. Znalazłam je jak byłam w szkole. Były w mojej torbie. – Przytuliła mnie.
-  Okey. Przeprosiny przyjęte. – Złapałam siostrę za rękę i ruszyłyśmy w stronę przystanku.
 

***

Zrobiłyśmy zakupy i już wchodziłyśmy do domu. Weszłam razem z Emily do salonu, gdzie siedziała nasza mama , a obok niej jakiś mężczyzna jak przypuszczam – Andy.
- Dzień dobry. – Powiedziałam, próbując być uprzejma co nie zawsze mi wychodziło przy obcych ludziach. Kątem oka zauważyłam, że moja siostra nawet się nie przywitał tylko poszła prosto do kuchni. Pewnie nie zauważyła gościa. – Emma, nie przywitasz się?!
- Nie.\!!!
- A dlaczego Elżbietka nie chce się przywitać.? – Zapytał facet.
- Moja siostra nie nazywa się Elżbietka tylko EMILY!- Wkurzał mnie on.
- Agatko, nie bulwersuj się! Każdy może się pomylić.
- Ja nie jestem Agatka! – Wyszłam do kuchni , a za sobą usłyszała jeszcze tylko głos mamy.
                                                        ***
- Dziewczynki chodźcie tutaj na chwilkę wujek chce wam wynagrodzić swój błąd. – A co nam szkodzi. Idziemy.
- Nie zastanawia was może czy mi się tam w Anglii powodzi… Czy też nie.?
- Nie.- Odpowiada pośpiesznie ‘Elżbietka’.
- Lucy....- Mama spojrzała na nią błagającym wzrokiem.
- Ale załóżmy, że was to ciekawi. I powiem wam, że początki były bardzo ciężkie, ale teraz już jest bardzo dobrze.
- To znaczy.? – Zapytałam ciekawa.

- Zostałem menagerem pewnego boysbandu. – Oby był menagerem One direction, proszę. *Modliłam się w myślach* 

_________________________________________________________________________________
    WITAM! No więc tak prezentuje się pierwszy rozdział... Jak narazie nie mam jakoś niczego ważnego do powiedzenia poza prośbą komentowania naszego bloga. ;33  A i ja bd podpisywała się  Alexis, jako że mam na imię Ola. ;)                       

Bohaterowie. ; 3

Tata – Chris Martin.  Rok temu zmarł  z powodu raka. Aktualnie miałby 37 lat. Był zawsze uśmiechniętym człowiekiem pozytywnie nastawionym do życia. Nawet, gdy bywały gorsze dni on się nie załamywał tylko szedł na przód. Niestety spotkał go taki los.

Mama- Isabel Martin. Trzydzieści sześć lat. Jest matką trójki dzieci oraz wdową. Zawsze byli utrzymywani przez Chris’a niestety gdy ten zmarł, Isa (będę również tak na nią mówić) musiała podjąć pracę. Niestety nie wiedzie jej się za dobrze i wkrótce traci pracę. To nie załamuje się.


Wujek, Brat Isabel – Andy Smith. Nie ma żony, ani dzieci. W roku 2000 wylatuje do Anglii w celu poszukiwania pracy. Dopiero teraz w roku 2013 zostaje menagerem najbardziej znanego boysbandu na świecie. Mieszka w wielkiej willi wraz z piątką chłopaków.


Pierwsza córka- Emily Martin. Śliczna siedemnastolatka. Od śmierci ojca bardzo usamodzielniła się , natomiast po zdradzie chłopaka przestała ufać ludziom. Dba o swoje rodzeństwo i pomaga matce jak tylko może. Każdy z rodzeństwa (mimo różnego wieku) jest utalentowany na rożny sposób- Lucy akurat przypadła muzyka. Potrafi grać na większości instrumentach, a do tego ma prześliczny głos.



Druga córka- Amelia Martin. Słodka ośmiolatka. Jest wielką fanką zespołu One Direction. Marzy, aby w przyszłości spotkać swoich idoli, co wydaje się nierealne z punktu widzenia Lucy ze względu na zarobki Isabel. Mimo tego mała nie poddaje się. Amelka z koleji jest utalentowana w aktorstwie. Sięga nawet poziomu gimnazjalistów, grając w sztukach szkolnych. Bardzo przeżyła utratę taty.



Syn-  Alex Martin. Urodził się kilka miesięcy po śmierci Chris’a. Ma półtora roku i jako jedyny z trójki rodzeństwa ma typowe blond włosy. Wszystkich uwodzi swoim wyglądem. Jest wesołym i radosnym dzieciaczkiem, jak podejrzewa Isa po tacie. Mimo tak młodego wieku już widać uzdolnienia plastyczne



I na koniec przyjaciółka Lucy – Klaudia Barker.  Jedyna osoba której Lucy ufa bezgranicznie, a ona tego nie wykorzystuje. 

Od razu mówię, że 1D nie przedstawiam, bo to nie ma sensu. ;3
I to by było chyba na tyle. ;)