niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 3

*Emily*

-Mogę wejść? - Nagle usłyszałam męski głos.

Od razu uderzyły we mnie myśli kto to może być, lecz bez wahania odpowiedziałam. – Proszę. -  W drzwiach ujrzałam jednego z chłopców- tego w lokach.
- Emm… Nie przeszkadzam? – Zapytał lekko zmieszany.
- Nie, siadaj.- Poklepałam miejsce na łóżku obok siebie.
- Jestem Harry tak w ogóle. – Miałam już zamiar podać mu swoje imię, ale ten mnie wyprzedził.- Tak, wiem ty jesteś Emily. Twoja siostra cały czas o tobie nadaje tam na dole.- Zaśmiał się.
- Cała Amelia. – Teatralnie pokręciłam głową.
- Jak ci się tutaj podoba? Słyszałem, że idziecie dziś na nasz Koncert.
- Tak, niestety. – Harry (dobrze pamiętam? ) spojrzał na mnie pytająco, lecz ja nie miałam ochoty tłumaczyć mu, że nie przepadam za ich zespołem. Zamiast tego powiedziałam mu najmilej jak mogłam, żeby sobie poszedł, ponieważ jestem zmęczona.   

***


Jak się okazało zasnęłam, lecz nie na długo.  Przyszła do mnie zapłakana Amelia. Przestraszyłam się i dlatego od razu wstałam na równe nogi. Wzięłam siostrę na kolana.
- Co się dzieje? Kochanie, nie płacz. – Pogłaskałam zapłakaną siostrzyczkę po głowie, przy okazji poprawiając jej rozpuszczone włoski.
B-Bo… B-bo w-wujek powiedział, że dzisiaj n-nie będzie koncertu. – Amelka zaniosła się jeszcze większym płaczem. Nigdy nie  widziałam jej w takim stanie. Nigdy.
- Ale jak to? Nie płacz. Już idziemy do wujka. – Wiedziałam, że Andy coś spieprzy.
Wzięłam Mele na ręce i zaczęłam schodzić , schodami w dół gdzie wszyscy się znajdowali. Nasz ‘kochany’ wujek akurat rozmawiał przez telefon, natomiast chłopcy odwrócili się w naszą (moją i Amelki) stronę. Louis (ulubieniec mojej siostry) podszedł od razu do nas i zabrał ode mnie ‘młodą’.
- Emily, chodź tu na chwilę.- Powiedział, któryś z chłopaków. Nie wiem , który. Nie interesowałam się nigdy wcześniej ich życiem. Podeszłam. – Uwież, że to nie Andy’jego wina.
- Usiądź.- Powiedział do mnie blondyn.
 - Nie będziesz mi mówić co mam robić! – Wybuchłam, a oni mnie wkurzali. Moja siostra zawsze marzyła żeby ich zobaczyć na scenie. A oni… No może faktycznie nie ich wina, ale mało mnie to obchodzi w tym momencie. – O co chodzi? Dlaczego dzisiejszy koncert się nie odbędzie?
- Pomału. – Powiedział Liam. (?) -  Przed 10 minutami zadzwoniła twoja mama. – Że co proszę? – I . . . Chciała powiadomić … że straciła pracę i co gorsza nie szybko znajdzie nową. Rozumiesz? To nie nasza wina.      Emily?
Nie docierało to do mnie. Skoro … Skoro moja mama straciła pracę to…
- GDZIE MY BĘDZIEMY MIESZKAĆ!?- Ocknęłam się.
- Właśnie twój wujek to ustala. Chce żebyście wszyscy zamieszkali u nas. Mamy jeszcze sporo pokoi. Będzie wam tu dobrze. – Powiedział Louis, wchodzący z nadal załzawioną, ale z małym uśmiechem na twarzy Amelką. 
- Ale… Ale ja nie chce tu mieszkać! – Zachowywałam się podobnie do mojej siostry. Po chwili jej małe rączki mnie przytuliły.
- Emm, będzie dobrze. Mogę nawet ja ci to obiecać.
- Łatwo ci mówić, jeśli będziesz tu mieć swoich idoli  i ty w ogóle cieszysz się z życia. A ja? No właśnie nigdy nie miałam więcej niż dwóch przyjaciół, z żadnym chłopakiem nie miałam szczęścia. Przepraszam, ale zraziłam się do życia. I to bardzo.
- Będzie dobrze. – Poklepał mnie po plecach… Andy? – Twoja mama przystała na moją propozycje jednak polecisz ze mnie z powrotem do polski po rzeczy.


- Ta.. Nie ma sprawy- Odpowiedziałam ledwo kontaktując. 

_________________________________________________________________________________
  HEJKA! Widzę, że moje porozsyłanie linka do bloga do was na tt troszkę pomogło, ale jednak proszę, żebyście komentowały dalej nasz blog. Tak prezentuje się rozdział 3, tak wiem już moge zacząć marudzić, że jest okropny. No trudno.   /ALEX

2 komentarze:

  1. Wcale nie jest okropny ;) Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Pisz szybko następny. Duuuuużo weny życzę xx (:

    OdpowiedzUsuń