wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 4

*Emily* 

Odwróciłam się napięcie i wyszłam z pomieszczenia,w którym znajdowali się chłopcy.Udałam się do pokoju ,a kiedy weszłam usiadłam na łóżku.Znowu moje życie się wali.Znalazłam przyjaciółkę,której na prawdę po tym wszystkim zaufałam,a teraz ją stracę.Nowa szkoła przede mną,a mój język angielski nie jest zbytnio dopracowany.Pewnie z nikim się nie dogadam.Będę pośmiewiskiem.Po chwili ktoś zapukał do drzwi.Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać więc nieodzywając się schowałam głowę pod błękitną ,puchatą kołdrę.

 - Dlaczego zawsze mnie musi spotkać coś okropnego!? - Zapytałam sama siebie.
 - Emily,wszystko będzie dobrze. - Usłyszałam głos,który wydobywał się z ust brunecika ubranego w koszulkę w paski. 
-Nic nie będzie dobrze,rozumiesz? 
-Nie możesz tak myśleć.-przytulił mnie,ale ja szybko się od niego oderwałam.
 -Nie będę się Tobie wyzalać bo...bo Cię nie znam.Ty masz cudowne,poukładane życie,masy fanek,pieniądze,sławę.Jednym słowem wszystko.Proszę,wyjdź stąd. 
-Ale...-próbował kontynuować naszą rozmowę. 
- Żadnego "ale".Wyjdź.

 Chłopak zrezygnował i wyszedł.Kiedy użalam się nad swoim życiem jestem na prawdę nie znośna i dobrze zdaję sobie z tego sprawę. 

* 2 godziny później. * 
Byłam już w drodze do Polski.Siedziałam tuż obok chłopaka,który próbował mnie pocieszyć.Reszta zespołu została w domu.Opiekowali się moją młodszą siostrą Czułam się trochę nieswojo w towarzystwie Louis'a.Z drugiej strony siedział Andy.Przyglądał mi się.

 -Co?-zapytałam. 
-Nic...-odwrócił wzrok.- Jesteś tak podobna do taty. 

Nie rozumiem ich.Dobrze wiedzą,że jeszcze nie pogodziłam się ze śmiercią taty,a co chwilę mówią ,że był dobrym człowiekiem,że jestem do niego strasznie podobna.Pytają czy jeszcze tęsknię za nim,a ja kiedy o nim słysze mam ochotę się rozpłakać,ale dobrze to maskuje i udaję szczęśliwą.Myślałam o swoim życiu w anglii.Jak to wszystko będzie. 

***

 Wbiegłam do domu.Mama pakowała rzeczy Amelki.Chciałam się z nią przywitać,ale ona szybko rzuciła " Idź się pakuj." Dzień do bani.Sprawowałam się. Do trzech walizek wrzuciłam moje ciuchy.Jeden mały karton na zdjęcia,drugi na mniej ważne rzeczy.Byłam gotowa.Zniosłam rzeczy na dół. 
- Mogę iść pożegnać się z Natalią?-zapytałam 
-Nie mamy czasu. 
-Gdzie Wam się tak śpieszy!?-krzyknęłam-Nie mogę na 10 minut pójść pożegnać się z przyjaciółką!?-wybuchłam 
-Idź,ale wracaj szybko.-Rzucił Andy.
 Mama próbowała mnie zatrzymać,ale Andy ją uspokoił i spokojnie wyszłam.Po trzech minutach byłam już przed domem Nat.Zadzwoniłam do niej,a ona szybko wyszła na dwor.
 -Co się dzieje?-zapytała.-Miałas być przecież w Angli. 
-Widocznie mnie tam nie ma.Przeprowadzam się. 
-Gdzie?-zapytała ze spokojem.-Dwie ulice dalej?
 -Do Londynu.
 -Niezły żart,a tak serio?
 -Na serio. 
Dziewczyna rzuciła się na mnie.Uścisnęła mnie mocno. 

-Nie wyjeżdżaj.-pociągła nosem. 
-Ale ja wcale nie chce.-rozpłakałam się. 
Po chwili podjechało czarne audi,w którym siedział Andy,moja mama i Louis.Pożegnałam się i z trudem opuściłam moją przyjaciółkę.Mama przez całą drogę rozmawiała z wujkiem. 

- Trzymasz się jakoś?-zapytał chłopak siedzący obok.
 -Jakoś.Przepraszam Cię za to,że wygoniłam Cię z tego pokoju
. -Spoko,nic się nie stało. 
-Przepraszam. 

Chłopak nic nie odpowiedział,ale lekko się uśmiechnął.Kiedy wróciłam do mojego nowego domu.Chłopcy pokazali mi mój pokój.Białe ściany,dwuosobowe łóżko,balkon,wielki telewizor.Po prostu luksus na sto procent! Obok znajdowała się przesliczna łazienka,do której wchodziło się przez mój pokój.Kiedy skończyłam się rozpakowywac zeszłam na dół.Cały boyband wraz z moją siostrą siedzieli w salonie oglądając jakieś durne telenowele.Bez zastanowienia usiadłam na jednej z kanap. - Gdzie Andy? -zapytałam. - Pojechał do sklepu z Twoją mamą.-odparł Harry.-Zaraz powinni wrócić. - Okej,dzięki. Siedzieliśmy w ciszy,ale ją co jakiś czas przerywał Liam,który proponował coś do picia.Czułam się dziwnie w ich towarzystwie.Oni - sławni na cały świat , Ja - dziewczyna,na którą nikt nie zwraca uwagi, a jeśli już to jest przez niego wyśmiewana.Nie robie z siebie żadnej pokrzywdzonej dziewczynki.Mówię tak jak jest.

 - Emily,wieczorem idziemy na małe spotkanie towarzyskie..Może poszła byś z nami?
 - No co ty.Nie chce przeszkadzać. 
-Nie będziesz. Ed lubi poznawać nowe osobki.- uśmiechnął się blondyn.
__________________________
Hej,hej. :*
No więc...Kolejny rozdział.Krótki  :( pierwszy raz do Was coś piszę,a jestem w tym słaba więc rzadko będę to robić.Dziękuję za wejścia i za komentowanie rozdziałów.Bardzo nas to motywuje to dalszej pracy. :) Jest jeszcze jedna taka sprawa! Nie mała! Olcia ma dzisiaj urodziny :* No więc oficjalnie składam jej tutaj życzenia. 
***
Spełnienia marzeń,zdrowia,fajnego chłopaka,szczęścia,żebyś spotkała ten masz wspaniały jeden kierunek! Udanych urodzin,żeby ten rok był dla Ciebie lepszy! Dobrych przyjaciół,samych 6 w szkole.Po prostu wszystkiego NAJLEPSZEGO! :* HEPI BERZDEJ! <3 xxx

1 komentarz:

  1. Dziękuję Ci! Boże nie spodziewałam się. ;oo Aż mi się łezka w oku kręci. ;') /Alex

    OdpowiedzUsuń